Strony

sobota, 21 września 2013

Witamina C - zakwasza czy nie?



Ten kto poznał tajniki witaminy C dobrze wie, jakich potrafi dokonać cudów, a pomocna jest przy naprawdę wielu dolegliwościach, od tych banalnych aż do tych poważniejszych. Witamina C czyli kwas L-askorbinowy (forma występująca w naturze, w warzywach i owocach) jest słabym kwasem. Sporo osób martwi się, że używając jej na dłuższą metę lub w większych ilościach niż 1 czy 2 gramy dziennie (szczególnie sproszkowaną, krystaliczną witaminą C, którą ja sama stosuję i polecam) można np. zniszczyć sobie żołądek, szkliwo zębów lub nabawić się kamieni nerkowych. Żadna z tych rzeczy nie ma miejsca.

Witamina C nie jest ani toksyczna ani immunogeniczna (nie jest traktowana przez ustrój jako „wróg” którego należy zwalczyć), nie jest zatem ani szkodliwa ani nie uczula (wręcz przeciwnie, ma potężne działanie antyhistaminowe!), nie podrażnia też żołądka jak robi to np. aspiryna (czyli kwas acetylosalicylowy). Kwas L-askorbinowy jest mimo wszystko jak sama nazwa wskazuje kwasem i stąd rodzi to u ludzi pewne obawy.

Informacje zawarte tutaj pochodząc z witryny  www.orthomolecular.org, jest to witryna medyków stosujących na co dzień u swoich pacjentów terapie oparte na medycynie ortomolekularnej (tzn. witaminami, suplementacją czy dietą, zamiast stosowanych w konwencjonalnej medycynie syntetycznych farmaceutyków).   Można zatem witrynę uznać za zaufaną i profesjonalną.

Kwas L-askorbinowy?
Kwas L-askorbinowy jest słabym kwasem (pH=4,2), jedynie niewiele mocniejszym od octu. Witamina ta rozpuszczona w wodzie jest kwaskowa w smaku, ale mniej niż kwas cytrynowy, który zawarty jest w cytrynach czy limonkach.

Czy zatem przyjmowanie sporych ilości słabego kwasu jakim jest witamina C nie spowoduje problemów w organizmie?
Odpowiedź brzmi: czasami, w niektórych sytuacjach. Ale za pomocą prostych środków ostrożności można ich uniknąć.
Zacznijmy od jamy ustnej, tam gdzie kwas L-askorbinowy najpierw trafia. Kwas w jamie ustnej jak wiadomo potrafi zaszkodzić powierzchni szkliwa zębów. Napoje gazowane (np. typu Cola) zawierają kwas fosforowy, używany nota bene przez dentystów aby wytrawić ubytek przed założeniem wypełnień. Wszystko zatem zależy od stężenia i od czasu działania kwasu na szkliwo.

Krótkotrwały kontakt witaminy C z powierzchnią szkliwa podobnie jak napicie się kilku łyków napoju gazowanego nie spowoduje natychmiastowych szkód. Po wypiciu roztworu witaminy wystarczy przepłukać starannie usta wodą aby przywrócić prawidłowy odczyn w jamie ustnej (ślina ma działanie alkalizujące, kiedy jemy lub pijemy coś kwaskowatego zwiększa się jej wydzielanie: jest to wbudowany nam przez mądrą Matkę Naturę mechanizm obronny). Picie przez słomkę też jest niezłym wyjściem. Tabletki powlekane lub kapsułki z witaminą C również mogą chronić jamę ustną przed kwasowością ale mają dwie wady: są drogie (porównując do czystego kwasu L-askorbinowego) jak również mają w składzie rozmaite wypełniacze, które obniżać mogą skuteczność substancji aktywnej która nas interesuje, czyli witaminy C. Podobnie z witaminą C w postaci gum do żucia: są interesującą alternatywą dla naszych milusińskich, jednak często zawierają cukier.

Jak kwas L-askorbinowy działa na żołądek?
Czasem niektórzy ludzie posiadający wrażliwy żołądek mogą odczuwać dyskomfort biorąc duże dawki kwasu L-askorbinowego (np. w celu pozbycia się ostrej infekcji wirusowej zalecana dawka to 1.000-3.000 mg lub więcej co 20 minut), uczucie spowodowane skumulowaniem się kwasowej witaminy w żołądku może przypominać zgagę lub podobne odczucie. Z drugiej strony bardzo wiele osób nie notuje żadnych tego typu problemów nawet przy dawkach rzędu 20.000 mg w ciągu godziny.

Kwas naturalnie obecny w żołądku (kwas solny, HCl) jest kilkadziesiąt razy silniejszy niż kwas L-askorbinowy. Gdy przyjmuje się jednorazowo dużą dawkę witaminy organizm wchłania ją do krwiobiegu stosunkowo szybko, lecz zanim to nastąpi może pojawić się uczucie ciężkości w żołądku. Rozwiązaniem dla osób o wyjątkowo wrażliwym żołądku przyjmujących bardzo duże jednorazowo dawki witaminy C będzie przyjmować buforowaną formę kwasu L-askorbinowego o której za chwilę, lub przyjmować witaminę razem z  posiłkiem, piciem (np. dodając ją do soku) lub przekąską. Gdy podaż witaminy C zacznie przekraczać możliwości absorpcyjne (czyli nastąpi nasycenie), zacznie ona wiązać wodę w jelitach wywołując efekt przeczyszczający. Jest to sygnał, że organizm jest nasycony witaminą C, wtedy jej podaż należy zmniejszyć (o 20-50%).

Czy witamina C zaburza równowagę kwasowo-zasadową organizmu?
Nie, nawet spore ilości witaminy C mogą być przyjmowane bez obaw, ponieważ organizm dysponuje mechanizmem buforującym: aktywnie i w sposób ciągły kontroluje pH krwi (fizjologiczny przedział pH krwi żylnej to 7,32-7,42 zaś krwi tętniczej 7,35-7,45). Nerki regulują kwasowość w organizmie selektywnie w dłuższym okresie czasu (godziny, dni) wydalając albo nadmiar kwasów albo nadmiar pierwiastków zasadotwórczych wraz z moczem. W krótszym okresie czasu (minuty, godziny) autonomiczny system nerwowy wzmaga częstotliwość oddychania usuwając więcej dwutlenku węgla z krwi, redukując w ten sposób jej kwasowość. Warto nawiasem mówiąc korzystać z tego mechanizmu odkwaszania organizmu przy każdej nadarzającej się okazji, a służy do tego świetnie umiarkowana aktywność fizyczna (spacery, pływanie, rower, taniec, trampolina itd.). Ruszajcie się i odkwaszajcie się – serio, to działa!

Niektóre pokarmy jak wiadomo mogą wywołać zakwaszenie. Przykładowo gdy spożywa się więcej białka niż jest to potrzebne, białko to zostaje zmetabolizowane do kwasu, który następnie jest wydalany przez nerki (w postaci kwasu moczowego). W tym wypadku alkalizujące minerały takie jak wapń i/albo magnez są wydalane razem z kwasem, co zubaża nasze zasoby tych minerałów w organizmie. Jednakowoż ponieważ witamina C jest słabym kwasem, nasze ciało może tolerować znaczące jej ilości zanim doszłoby do zakwaszenia ustroju.

Pomimo iż witamina C była swego czasu wiązana z powstawaniem kamieni nerkowych nie ma na to żadnych dowodów (w nagłośnionym swego czasu niezbyt poprawnie przeprowadzonym w Szwecji badaniu o charakterze obserwacyjnym, które stało się podstawą do nagłaśniania twierdzeń o szkodliwości witaminy C na nerki, na 23.355 badanych osób stwierdzono kamienie po 10 latach u 31 osób, czyli u 0,15% badanych, grupa ponadto nie miała szczegółowych wytycznych w zakresie diety, więcej szczegółów w artykule http://orthomolecular.org/resources/omns/v09n05.shtml
W rzeczywistości diuretyczne działanie witaminy C oraz jej kwaśny odczyn pomagają zredukować kamienie nerkowe, ponadto witamina C pomaga usuwać szczawiany z organizmu i zapobiega łączeniu się ich z wapniem.

Formy witaminy C.
Dostępne w handlu są rozmaite formy witaminy C, najbardziej popularna z nich (choć nie najtańsza) to tabletki lub kapsułki (niektóre o tzw. przedłużonym działaniu), mniej popularna ale zdecydowanie bardziej ekonomiczna to forma sproszkowana, czysta witamina C w postaci krystalicznego proszku. Witamina w proszku jest szybciej absorbowana przez ciało ponieważ szybko się rozpuszcza i asymiluje (tabletki muszą rozpuścić się dopiero w naszym żołądku).
Twórca medycyny ortomolekularnej i laureat dwóch nagród Nobla, wybitny naukowiec Linus Pauling preferował spożywanie czystej witaminy C w formie proszku, również z uwagi na substancje dodatkowe używane przez producentów przy tabletkowaniu witaminy.

Witamina C buforowana.
Dla osób o wrażliwym żołądku (zespół jelita drażliwego, wrzody itd.) bardziej odpowiednia może okazać się buforowana witamina C (posiadająca mniej kwasowy odczyn), w postaci związków z innymi pierwiastkami (L-askorbiniany wapnia, sodu, magnezu, cynku, chromu itd.).
Od zawsze odrobina sody kuchennej (tzw. „sodka”) była domowym remedium na zgagę. Witaminę C można zbuforować domowym sposobem przy pomocy sody kuchennej (wodorowęglan sodu, NaHCO3, polecam w celach innych niż gospodarcze korzystać z sody CZDA, czyli czysta do analizy). Na każdą miarkę witaminy należy dać połowę miarki sody. Odczekać aż zakończy się reakcja chemiczna (uwolni się dwutlenek węgla), płyn będzie musował jakiś czas. Powstanie związek witaminy C czyli L-askorbinian sodu. Soda kuchenna znakomicie neutralizuje kwasowy odczyn kwasu L-askorbinowego. Należy jednak przyznać, że wraz z jej spożyciem spożywamy także sód, co może być mało korzystne na dłuższą metę. Dlatego buforowanie sodą aczkolwiek jest najprostszym i najszybszym sposobem, to jednak nie jest pozbawiony wad.
L-askorbinian wapnia jest kolejną zbuforowaną formą (dostępny w tabletkach), łatwo rozpuszczalną w wodzie, o nieco metalicznym posmaku. Można go również wykonać w domu: na każdą miarkę witaminy C należy wziąć 1/3 miarki węglanu wapnia (CaCO3, kreda, naturalny minerał). Reakcja musowania zajdzie podobna jak z sodą – uwolni się CO2. Jeśli nie macie pod ręką węglanu wapnia można ostatecznie użyć zmielonych na pył dobrze oczyszczonych skorupek jaj (w ponad 90% składających się z węglanu wapnia), jednak płyn należy poddać filtracji jak też i reakcja chemiczna nie zajdzie wzorcowo (skorupki mają też inne związki oprócz węglanu wapnia). Węglan wapnia można zakupić w sklepach internetowych lub na Allegro, jest powszechnie stosowany przez pasjonatów winiarstwa do odkwaszania wina domowej roboty.

Na każde 1000 mg L-askorbinianu wapnia przypada 110 mg wapnia, zatem i tu należy zachować ostrożność ponieważ zbyt duże spożycie wapnia nie zrównoważone spożyciem magnezu może na dłuższą metę tworzyć zwapnienia w organizmie. Przyjmuje się, że dziennie potrzebujemy średnio 800-1200 mg wapnia i 400-600 magnezu, jednak współczesna tradycyjna dieta jest obfita w wapń, a uboga w magnez. Więcej osób cierpi z powodu niedoborów magnezu niż wapnia, szczególnie tych narażonych na stresy, jedzących mało warzyw, biorących leki, kawoszy itd. W tym wypadku można sięgnąć po askorbinian magnezu w tabletkach, jednak jest to rozwiązanie dosyć kosztowne gdy mamy zapotrzebowanie na większe ilości witaminy C.

Choć askorbiniany są nieco bardziej łaskawe dla wrażliwych żołądków, to jednak ich skuteczność i szybkość działania nie jest taka sama jak czystego kwasu L-askorbinowego, nie sprawdzają się też jako prewencja przed zaziębieniami w takim stopniu jak czyni to oryginał (stąd przeświadczenie wielu osób, że witamina C nie jest żadnym skutecznym środkiem podnoszącym odporność i chroniącym przed przeziębieniem; otóż owszem, jest jak najbardziej skuteczna, ale nie w formie buforowanej tylko oryginalnej). Ponadto przeziębienie nam niestety nie przejdzie po przyjęciu kilkuset miligramów witaminy C ani nawet kilku gramów, tak jak gorączka nie przejdzie nam po polizaniu tabletki aspiryny (tak mniej więcej porównywalne są te ilości). A tak właśnie były robione „badania naukowe” mające na celu uzasadnić będącą bardzo na rękę producentom farmaceutyków („leczących” nie tyle przeziębienie ile objawy przeziębienia) tezę, że „witamina C jednak nie działa na przeziębienie” czego efektem są takie np. propagandowe obrazki:



Dodajmy, że wielu producentów jeśli chodzi o witaminę C czy też preparaty ją zawierające stworzyło swoje formuły i marki i głoszą, że jedynie ich produkty są skuteczne, uzasadniając to rozmaitym marketingowym bełkotem. Prawda jest taka, że oryginał jest tylko jeden. Królowa jest tylko jedna! I jest nią czysta witamina C czyli kwas L-askorbinowy, popularnie zwany „lewoskrętną witaminą C”.

Liposomalna witamina C.
Dostępna na rynku od niedawna liposomalna (liposferyczna) forma witaminy C (Liposomal/Lipospheric Encapsulated Vitamin C) to bardzo obiecująca postać tej witaminy. Szał na liposomy zaczął się jakiś czas temu najpierw w kosmetyce: substancje aktywne obudowane lipidową otoczką chroniącą ją niczym błona komórkowa, głębiej wnikały w naskórek. W przypadku witaminy C molekuły witaminy są otoczone lipidową otoczką, dzięki czemu dostaje ona „kopa”, a w dodatku nie ma szans aby podrażniła żołądek.



Liposomy są to bardzo małe, kuliste struktury, zbudowane z dwuwarstwy lipidowej. Są pęcherzykami wypełnionymi wodą( lub wodnym roztworem).Otoczonych podwójną warstwą lipidową. Otoczka liposomów jest zbudowana analogicznie do błon biologicznych. Możemy ich używać jako mikroskopijne kapsułki czy ‘nanozbiorniczki’ na lekarstwa.

Liposomalna witamina C nie tylko nie ma wpływu na żołądek (nawet najwrażliwszy), ale też ma znacznie zwiększoną biodostępność. Oznacza to, że nawet spore jej ilości, podobne do tych, które normalnie musiałyby już być podawane dożylnie (w przeciwnym razie podane doustnie spowodowałyby wypróżnienie), mogą być w formie liposomalnej podane drogą doustną. Przyjmuje się, że w formie liposomalnej witamina C jest  5-10 razy bardziej przyswajalna niż czysty kwas L-askorbinowy. Oznacza to, że 5 g witaminy „zakapsułkowanej” w liposomach będzie miało efekt 25-50 g witaminy „zwykłej” podanej czy to doustnie czy to dożylnie.


Palmitynian askorbylu.
Nazwa brzmi tak egzotycznie, że przeciętny człowiek widząc ją na opakowaniu jakiegoś produktu spożywczego pomyśli, iż jest to jakiś obrzydliwy i na pewno szkodliwy konserwant. Tymczasem to poczciwa witamina C! Połączenie kwasów tłuszczowych z kwasem askorbinowym tworzy palmitynian askorbylu, wykorzystywany jako antyutleniacz w przemyśle spożywczym oraz kosmetycznym. Rozpuszcza się zarówno w wodzie jak i w tłuszczu.


Naturalna witamina C.
Bardzo wielu sprzedawców chełpi się tym, że jakoby tylko „ich” witamina jest „tą właściwą” lub najlepszą czy też najbardziej aktywną, ponieważ pochodzi z naturalnych źródeł jak acerola czy owoc dzikiej róży. Oczywiście naturalna witamina nie jest zła, jednak preparaty z nią są drogie i zawierają stosunkowo niskie dawki.

Wiele osób może uznawać wyższość takich preparatów nad kwasem L-askorbinowym w proszku postrzeganym jako „sztuczny” (w rzeczywistości nie jest wcale taki bardzo sztuczny, ponieważ przy jego produkcji zaprzęga się mikroorganizmy), jednak sam Linus Pauling jak również inni zajmujący się witaminą C naukowcy (w tym jej odkrywca, Albert Szent Gyorgyi) twierdzą, że witamina pochodzenia naturalnego nie jest w niczym lepsza od czystego krystalicznego kwasu L-askorbinowego jaki można zakupić w sklepie chemicznym. Obaj panowie zakończyli swój żywot w wieku 93 lat. Nie rzucali jak widać słów na wiatr :)Przy czym Linus Pauling po siedemdziesiątce miał zdiagnozowanego raka prostaty, z którym żył jeszcze lat ponad 20. Każdemu pacjentowi z rakiem daj Boże takie zdrowie!
Handlarze suplementami podnoszą również kwestie obecności w ich preparatach bioflawonoidów podnoszących przyswajalność witaminy C. W rzeczywistości w większości tych preparatów ilość bioflawonoidów jest zbyt mała by robić różnicę. Gdy chce się kupić witaminę C w dobrej cenie zawartość bioflawonoidów nie ma znaczenia, o ile jednocześnie spożywa się ich całą masę jedząc żywe, świeże owoce i warzywa czy pijąc wyciskane soki. Dlatego zamiast przepłacać za „naturalne” suplementy wzbogacane bioflawonoidami warto zakupić witaminę w najbardziej ekonomicznej formie proszku i pobierać bioflawonoidy z pożywienia.


Jak dawkować witaminę C?
Przyzwyczailiśmy się, że leki należy przyjmować wyliczone co do mikrograma i jakiekolwiek odchylenia od zaleceń lekarza spowodują w ustroju szkody i/lub efekty uboczne. Jednak witamina C nie jest lekiem. Powtórzę to wielkimi literami, bo to warto zapamiętać: WITAMINA C NIE JEST LEKIEM. Jest substancją witalną, której niedobór skutkuje zaburzeniami aż do poważnego zachorowania włącznie.

Porównywalną witalną substancją jest np. woda – musisz ją pić codziennie w ilościach pokrywających zapotrzebowanie organizmu aby zachować witalność, bez wody po jakimś czasie czeka Cię śmierć. Jej zbyt mała ilość w stosunku do zapotrzebowania organizmu na daną chwilę spowoduje odwodnienie, którego symptomy można odwrócić jedynie dostarczając to, czego zabrakło w ustroju czyli wody. Podobnie z witaminą C: uzupełniając jej poziom do takiego jaki nasz ustrój w danym momencie potrzebuje (np. w czasie infekcji potrzebuje jej sporo więcej niż normalnie, podobnie jak w czasie upału potrzebujesz sporo więcej wody niż normalnie) – okazuje się nagle, że symptomy rozmaitych dolegliwości znikają, jesteśmy zdrowi. Wiele dolegliwości spowodowanych jest prostu za małą ilością witaminy C w ustroju w stosunku do zapotrzebowania na daną chwilę.

Nikt nie mówi Ci przecież ile co do mikrograma masz pić wody, po prostu musisz pić jej tyle aby zaspokoić indywidualne potrzeby TWOJEGO organizmu na daną chwilę, prawda? Tak samo z witaminą C: musisz jej dostarczać do swojego ustroju tyle ile on na daną chwilę potrzebuje. Nie potrzebuje jej też identycznej ilości każdego dnia. Podobnie jak wody, jednego dnia wypijesz mniej, a w upał dużo więcej.
Z tym że różnica pomiędzy wodą a witaminą C jest taka, że witamina C jeśli idzie o indywidualne zapotrzebowanie dobowe ma niezwykle szerokie widełki: od kilku do kilkuset g dziennie. Woda nie ma takich szerokich widełek.

Jej odkrywca, Albert Szent-Gyorgi (za to okrycie otrzymał Nobla w latach 30-tych ubiegłego wieku) nazwał ją „molekułą dającą życie” i proponował dla tej substancji inną nazwę – witamina P (jak protekcyjna). Mówił: „Opuszczając dżunglę zatraciliśmy zdolność wytwarzania witaminy C. Współczesna nauka i technologia pozwalają na życie w pełnym zdrowiu również poza dżunglą, oferując witaminę C po 1,5 centa za gram. Aby w pełni korzystać z jej dobrodziejstw powinna ona być substancją domowego użytku i być sprzedawana jak cukier czy mąka w supermarketach, a nie w pigułkach przez aptekarzy”.
To co sugerował nam odkrywca witaminy C to jest to, że w każdym domu oprócz (czy zamiast) wypełnionej cukrem cukierniczki powinna stać obok niej druga – z witaminą C po którą sięgalibyśmy łyżeczką (co jest prawidłowe), zamiast brać jej znikome ilości w marnej tabletce (co nie jest prawidłowe, bo mało komu może zapewnić pełnię zdrowia i długowieczność).
Gdyby w każdym domu kilogramowe opakowanie witaminy C stało w kuchennej szafce – społeczeństwa byłyby dużo zdrowsze i nie byłoby potrzeby aby na jednej ulicy otwierały się trzy apteki jak to ma miejsce dzisiaj.

Jeśli więc ktoś mówi Ci, że witamina C jest szkodliwa w ilościach powyżej tylu to a tylu gramów dziennie, że powinieneś przyjmować jej tylko tyle to a tyle i ani grama więcej bo sobie zaszkodzisz, albo że nie powinieneś jej przyjmować powyżej jakiejś tam „normy” to wiedz, że brakuje mu wiedzy na temat czym jest witamina C, jak działa w naszym ustroju i dlaczego jest nam potrzebna, ani jak wyznaczać indywidualne zapotrzebowanie na witaminę C metodą miareczkowania (przyjmowania co 15 minut określonej ilości witaminy aż do wystąpienia objawów nasycenia organizmu), dokonując w ten sposób kalibracji witaminy C, czyli ilości jaką potrzebuje Twój system w tym danym momencie. Witamina C jest bowiem substancją pełniącą tak rozmaite przydatne role, że wymyka się wszelkim z góry ustalonym „normom”. Tu nie obowiązują żadne sztywne normy, dotyczy to również dzieci: niezbyt zdrowe dzieci mają większe zapotrzebowanie na witaminę C niż ich perfekcyjnie zdrowi rodzice.


W/g Dra R. Cathcarta, który spędził całe swoje życie badając witaminę C i aktywnie lecząc nią swoich pacjentów, zdrowy człowiek może jej potrzebować 4-10 g na dobę (4.000-10.000 mg), a człowiek chory nawet kilkadziesiąt razy tyle. Aby dowiedzieć się ile potrzebujesz musisz przeprowadzić kalibrację witaminy C, co oznacza miareczkowanie w celu ustalenia dawki jaka będzie optymalna dla Ciebie w danym momencie. Musisz dowiedzieć się jaka ilość witaminy C spowoduje nasycenie się Twojego organizmu. Dopiero dysponując tymi danymi możesz w skutecznych, a więc prawidłowych, dostosowanych do aktualnych potrzeb Twojego organizmu ilościach przyjmować witaminę C czy to w celach leczniczych przy jakiejś dolegliwości, czy też jako codzienny suplement czy w końcu jako czynnik wiążący toksyczne metale ciężkie aby je bezpiecznie usunąć z ustroju, co znacząco wpływa zarówno na fizyczną witalność jak i jasność umysłu. Oprócz poprawy jakości życia również je wydłuża.

Dawka ma znaczenie
Ile człowiek powinien przyjmować witaminy C zależy od wielu czynników i zawsze optymalna dawka to taka jaką aktualnie organizm potrzebuje. W celu jej oszacowania można zrobić test jelitowy na tolerancję witaminy C. Na czym polega takie test? Przyjmuje się co jakiś czas witaminę C i obserwuje kiedy pojawią się problemy ze strony układu pokarmowego - najczęściej biegunka jak po lewatywie. Im osoba mniej stabilna tym więcej witaminy C będzie w stanie tolerować. W chorobie czy dużym stresie ta dawka może być dla danej osoby nawet kilkukrotnie wyższa niż standardowo. Test przeważnie zaczyna się od spożycia 3g czystego kwasu askorbinowego, następnie gdy nie nastąpi ostra biegunka po 15 min przyjmuje się kolejne 3g. Jeśli biegunka dalej się nie pojawia należy wziąć kolejną dawkę. Gdy w końcu biegunka wystąpi to kalkulujemy, że nasza dzienna niezbędna dawka witaminy C to 3/4 dawki, która spowodowała wystąpienie biegunki. Taki test należy przeprowadzić gdy poziom stresu jest niski, choroba nie jest obecna, nie jesteśmy przemęczeni itd. To wyznaczy nam podstawową dawkę. W przypadku choroby lub chronicznego stresu lub gdy poczujemy, że dana ilość witaminy C wywołuje nieprzyjemne objawy, należy go powtórzyć, aby oszacować nową dawkę.Zwróćmy uwagę na szeroki przedział zapotrzebowania dla ludzi zdrowych: 4-10 gramów dziennie. Czyli jeden zdrowy będzie potrzebował nawet 2,5 raza tyle co inny zdrowy. Witamina C jest jedyną, która tak naprawdę nie trzyma się żadnych norm (typu zalecane spożycie dzienne 60 mg dla każdego jak leci, co jest ilością śmieszną, zapobiegać może co najwyżej wystąpieniu klinicznej postaci szkorbutu) i ma jak wspomniałem bardzo szerokie widełki, które ponadto mogą zmieniać się w zależności od różnych uwarunkowań.

Odnośnie miejsca w którym można zakupić kwas L-askorbinowy w kilogramowym opakowaniu: w aptece niestety nie ma co szukać, tam znajdziesz tylko tabletki czyli gotowe wyroby, ale możecie kupić ją w każdym sklepie sprzedającym odczynniki chemiczne (poszukajcie w Google) lub na Allegro.

Zwracać uwagę należy na 3 rzeczy przy zakupie:
1.) czy nazwa brzmi „Kwas L-askorbinowy” (zwracać uwagę na formę L),
2) czy ma oznaczenie CZDA (czysty do analizy), ten spożywczy nie jest bowiem tak czysty jak CZDA (ma ok. 1 % zanieczyszczeń, choć jest trochę tańszy),