Strony

środa, 28 stycznia 2015

Kuracja oczyszczająca naczynia krwionośne w/g profesora Paulinga i dr. Ratha.



Linus Carl Pauling (ur. 28 lutego 1901 w Portland w stanie Oregon, zm. 19 sierpnia 1994 w Big Sur w stanie Kalifornia) – amerykański fizyk i chemik. Dwukrotny laureat Nagrody Nobla.

Stworzył współczesną teorię wiązań kowalencyjnych i skalę Paulinga elektroujemności pierwiastków chemicznych. Dokonał też szeregu odkryć w dziedzinie biologii. Wykazał, że anemia sierpowata może być związana ze zmianami zachodzącymi w strukturze cząsteczek krwi chorego. Jest uważany za jednego z twórców biologii ewolucyjnej – wspólnie z E. Zuckerkandlem opracował koncepcję zegara molekularnego (opublikowaną w roku 1962), która jest uznawana za „jedno z najistotniejszych odkryć w ewolucji molekularnej” i „jeden z najprostszych i najpotężniejszych pomysłów w dziedzinie ewolucji”.

W roku 1973 założył prywatny instytut – Linus Pauling Institute of Science and Medicine w Menlo Park, w którym między innymi prowadził badania nad biologiczną rolą witaminy C. Entuzjazm Paulinga dla witaminy C nie znalazł potwierdzenia w faktach i po jego śmierci Instytut w Kalifornii został zamknięty, a w jego miejsce otwarto wydział o podobnej nazwie na Oregońskim Uniwersytecie Stanowym w Corvallis, który zajmuje się badaniami rozmaitych mikroskładników (witamin i minerałów) w pożywieniu.

Pauling przez całe życie utrzymywał, że witamina C odpowiada za długowieczność, chroni przed nowotworami i schorzeniami serca. Miażdżyca była według niego objawem niedoboru witaminy C. Uważał, że większość chorób można wyleczyć we własnym domu, bez pomocy lekarza. Wszyscy lekarze, oczywiście, śmiali się z niego. No jak to tak, lekarz niepotrzebny, witaminy leczą choroby? Jeden po drugim umierali, a Pauling żył, żył, żył... Zmarł w wieku 93 lat, do ostatnich chwil aktywnie uczestnicząc w pracach instytutu, zachowując bystrość umysłu młodego człowieka. Przeżył wszystkich lekarzy, którzy się z niego naśmiewali.
Terapia Paulinga, a także kontynuatora jego idei - Ratha jest nieco kontrowersyjna. Brak jest badań, które potwierdzają jej skuteczność. Brak jest również jakichkolwiek badań, które tej skuteczności zaprzeczają. I nie ma się co dziwić - jaki lekarz zechce zbadać terapię, która nie wymaga od pacjentów kontaktu z lekarzem? Jaki koncern farmaceutyczny zasponsoruje badanie, którego pozytywny wynik może doprowadzić do upadku koncernów farmaceutycznych? Żadna ze stron nie ma argumentów w postaci wyników badań, pozostaje więc uwierzyć jednej ze stron. Najwybitniejszemu naukowcowi XX wieku, który przestrzegał swoich zaleceń i dożył w idealnym zdrowiu 93 lata, oferującemu nam coś, co jest darmowe, czy grupie handlarzy, którzy mówią że działają tylko te tabletki które przynoszą im zyski?


piątek, 9 stycznia 2015

Skuteczne receptury tybetańskie



Medycyna tybetańska jest najstarszym nieprzerwanie praktykowanym systemem leczniczym na świecie. To unikalne połączenie prostego systemu diagnozy, leczenia i profilaktyki ukierunkowane na osiągniecie optymalnej dla człowieka równowagi ciała, umysłu i ducha. Lekarze tybetańscy posiadają dogłębną wiedzę na temat anatomii, fizjologii i patologii, jak również skuteczne metody diagnostyczne i terapeutyczne. Takie holistyczne podejście do pacjenta okazuje się bardzo skuteczne, dlatego w kulturach Azji , Bliskiego Wschodu czy nawet Rosji, Tybet nazywany jest „krainą medycyny”.

Tybetańczycy praktykują głownie medycynę naturalną, uważając że tylko natura może przywrócić równowagę w organizmie, chociaż wielu lekarzy tybetańskich postrzega zachodnią medycynę jako uzupełnienie ich własnego systemu i chętnie współpracuje z zachodnimi lekarzami, ale głownie przy nagłych przypadkach np. gdy konieczna jest operacja. Krytykują natomiast chemiczne lekarstwa które mają dużo skutków ubocznych. Są natomiast ekspertami naturalnych środków.

Dlaczego Tybet?

W 1971 roku dzięki  wyprawie delegacji z UNESCO, w jednym z tybetańskich klasztorów została znaleziona recepta „eliksiru młodości” (nalewki czosnkowej), która jest datowana na IV-V wiek przed naszą erą. Receptura była zapisana na glinianych tabliczkach. Przetłumaczono ją na początku na j. angielski, potem na pozostałe. Wiele lekarzy testowało ją na sobie, a widząc skutki zaczęło propagować. Pojawia się również kwestia "eliksiru piękności"  - niektóre piękne kobiety chciały ją zachować tylko dla siebie, stąd długi czas zanim wyszła ona na tzw. "światło dzienne".

Tokoferole czyli witamina E



Witamina E

Witaminy to związki wchodzące w skład koenzymów i będące składnikami niebiałkowymi enzymów. Dzięki nim możliwe jest życie i prawidłowe funkcjonowanie organizmu. W wyniku nieprawidłowego odżywiania, zakłóceń wchłaniania albo przyjmowania odżywek typu kofeina, nikotyna, a także leków, może dochodzić do hipowitaminozy, która stanowi oznakę niedoboru witamin. skutkiem tego jest osłabienie, zmniejszona odporność, ból mięśni i stawów, kruchość ścian naczyń krwionośnych, apatia, zmiany skórne. Przyspieszony jest również proces starzenia. Jednym z najskuteczniejszych przeciwutleniaczy (antyoksydantów), hamujących starzenie się komórek, jest właśnie witamina E.

Historia witaminy E

Historia witaminy E sięga lat dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy to naukowcy znaleźli w oleju pszenicznym nieznaną substancję niezbędną do normalnego rozmnażania się  szczurów.

Najsławniejszym badaczem tej witaminy jest dr Wilfrid E. Shute, który poświęcił życie badaniom nad jej działaniem na ludzki organizm.
Witamina E została wyizolowana z oleju z kiełków pszenicy przez tę grupę badawczą i nazwana "tokoferol", co po grecku oznacza "wydać na świat młode". Dziś witamina E bywa zalecana przy leczeniu niepłodności, a na co dzień wykorzystuje się ją jako eliksir młodości w kosmetykach.

Dr Shute wyleczył tysiące pacjentów chorych na serce stosując tą właśnie witaminę. Udowodnił również, że pomaga ona również przy mniej ostrych schorzeniach – likwiduje skurcze mięśni, pomaga w leczeniu dolegliwości skórnych (przyspiesza regenerację skóry po oparzeniach), zwalcza grzybicę, wspiera pracę oczu, mięśni. Podnosi jakość krwi, dodaje żywotności i witalności. Amerykanie uważają, że dodaje sex-appealu. Powszechnie nazywa się ją witaminą młodości.

Podobnie jak np. witamina A, D czy K – witamina E  nie jest jednorodną molekułą, lecz grupą związków.