Strony

środa, 23 listopada 2016

ORAC czyli miara antyoksydantów.

ANTYOKSYDANTY – Stosowane są do obniżania poziomu wolnych rodników. Siła każdego antyoksydantu uzależniona jest od jego struktury składającej się z pierścieni, które wyłapują wolne rodniki. Im więcej takich pierścieni, tym efektywniejszy jest dany antyoksydant.

Antyoksydanty, zwane również przeciwutleniaczami lub antyutleniaczami, są grupą związków chemicznych, które neutralizują szkodliwe działanie wolnych rodników, uszkadzających komórki organizmu i prowadzących do ich przedwczesnego starzenia.

Siłę antyoksydantów mierzy się w skali ORAC (oxygen radical absorbance capacity). 

Przykładowo 28g przeciętnych owoców lub warzyw daje nam około 500 ORAC, co stanowi 1/12 dziennej dawki, wynoszącej około 6000 – wydaje się ona wystarczająca, aby zabezpieczyć przed uszkodzeniami spowodowanymi przez nadmiar wolnych rodników. 

Niestety jagody czy granaty są usuwane z organizmu już po 30 minutach, więc ich działanie przeciw wolnym rodnikom jest dosyć krótkotrwałe.

Antyoksydanty pochodzące z pożywienia są zwane wtórnymi, natomiast produkowane przez organizm, takie jak SOD czy glutation, pierwotnymi – i te są najsilniejsze.

środa, 9 listopada 2016

OPC na straży zdrowia.

Co to jest piknogenol?


Piknogenol (Pycnogenol) to nazwa handlowa, zarejestrowana przez zakłady przemysłowe Horphag we Francji, określająca produkt wytwarzany z kory sosny morskiej (Pinus maritima). Jest to drzewo, które rośnie w prowincji Quebec w Kanadzie i w południowych rejonach Francji w pobliżu miasta Bordeaux.
Piknogenol jest zarówno nazwą specjalnej klasy flawonoidów, jak też nazwą handlową produktu, który ma dwa amerykańskie i kilka międzynarodowych patentów. Nazwę wymyśloną przez drą Jacques’a Masqueliera można odnosić do oligomerycznych kompleksów proantocyjanidyn (OPC). OPC stanowi połączenie około 40 różnych bioflawonoidów, które są połączone ze sobą w różnych konfiguracjach i mimo, że każdy z nich ma odmienne właściwości, razem działają synergistycznie wzajemnie się uzupełniając i wywierając korzystny wpływ na wiele procesów w organizmie. Dzięki temu związek jest tak wyjątkowo skuteczny.

Wszystkie te substancje to bioflawonoidy rozpuszczalne w wodzie, które występują normalnie w roślinach. Zaleta OPC polega na tym, że zawiera on w jednym preparacie liczne i różnorodne substancje odżywcze. OPC dobrze się wchłania, jest biologicznie dostępny, dobrze tolerowany i nietoksyczny.
Nazwę piknogenol zarezerwowano na naukowe określenie tej klasy flawonoidów, niezależnie od źródła, z którego są otrzymywane: kory drzewa sosny, nasion lub skórki winogron albo żurawiny.
Badania jednak wykazały, że to właśnie pestki winogron stanowią ich najlepsze źródło, a proantocyjanidyny z nich pochodzące są najlepszej jakości.
Pestki z winogron (Vitisvinifera L.) zawierają duże ilości aktywnych biologicznie związków chemicznych zwanych oligomerycznymi proantocyjanidynami (OPC – oligomericproanthocyanidincomplexes). Proantocyjanidyny są biologicznie aktywnymi flawonoidami i ze względu na swoje właściwości nazywane są potocznie „super przeciwutleniaczami”. Jako antyoksydant piknogenol jest wobec niektórych rodzajów rodników 50 razy silniejszy od naturalnej witaminy E i 20 razy silniejszy od witaminy C.

sobota, 5 listopada 2016

Dodatki do suplementów – ale po co one?

Trudno znaleźć dziś osobę, która czegoś nie suplementuje. Witaminy, kompleks minerałów dla zdrowych włosów, skóry i paznokci, składniki wspierające stawy, serce, wątrobę…. Łykamy wszystko i na wszystko, często nie zwracając przy tym uwagi na skład suplementu, który oprócz faktycznie pożądanych przez nas składników, zawiera – czasem większą część – stabilizatorów, przeciwzbrylaczy i substancji polepszających smak. Warto się zastanowić czy są one elementem koniecznym, czy raczej zbędnym wypełniaczem zwiększającym tylko masę suplementu i dającym nam wrażenie, że kupujemy „więcej.. za mniej”?

Suplementy – niezbędne minimum
Oczywiście, pewna ilość substancji dodatkowych jest konieczna, by umożliwić spożywanie suplementu na przykład w formie kapsułek czy drażetek. Z reguły niemożliwym jest, by zażywany produkt składał się wyłącznie z substancji aktywnej, na której nam zależy. Producent w jakiś sposób musi umożliwić jego spożycie w wygodnej dla nas formie – na przykład tabletek. Wiąże się to z koniecznością użycia substancji, które połączone w integralny sposób tworzą produkt o wyrównanym kształcie, odporny na zbrylanie i działające na niego czynniki zewnętrzne (takie jak wilgotność czy światło) a przy tym łatwy do połknięcia i przechowywania. Choć im mniej takich składników, tym lepiej, pewna ich ilość stanowi niezbędne minimum.

Najczęściej używane dodatki tego rodzaju to:

niedziela, 11 września 2016

Serniki – czy aby na pewno polskie?


Wiele osób postrzega sernik jako przysmak typowo polski.
I owszem: serniki są bardzo popularne w Polsce, ale z wielką chęcią zajadają się nimi również mieszkańcy innych krajów.
Zaczęło się od Greków

Historia sernika jest długa i ciekawa. Sięga czasów starożytnych, kiedy to grecki filozof Aegimus napisał książkę poświęconą sztuce wypieku tego ciasta (była to jedna z pierwszych kulinarnych książek świata). 
Ówczesny sernik stanowił nie lada rarytas, jakim karmiono olimpijczyków, którzy zwyciężali w igrzyskach.

Serniki były również znane starożytnym Rzymianom. Katon Starszy w dziele „De Re Rustica” („Rzecz wiejska”) zawarł przepis na libium (czyli sernik związany z religijnymi rytuałami). Zaś prawnuk tego polityka Marek Porcjusz Katon podał pierwszy znany nam przepis na sernik, który brzmiał następująco: „2 kilogramy sera dobrze pokruszyć w moździerzu, dodać 1 funt chleba z mąki pszennej, wymieszać z serem, dodać 1 jajo i wszystko dobrze wymieszać. Uformować placek i piec na gorącym kamieniu”.

Dalsze losy sernika
Sernik stał się popularny w Europie za sprawą ekspansji terytorialnej Rzymian. Ludność z podbitych krajów przejmowała od przodków Włochów zwyczaje: również sztukę kulinarną. I tak przez lata miłość Europejczyków do sernika wzrastała, a poszczególne kraje wypracowywały sobie własne warianty tej słodkiej pyszności.

wtorek, 26 lipca 2016

Zdrowy powrót kwasu chlebowego.


Niegdyś obecny w niemal każdym polskim domu. Potem wyparty przez słodzone i gazowane napoje. Dziś znów modny i wykorzystywany w nowoczesnej kuchni. Kwas chlebowy świetnie gasi pragnienie, ale może być także składnikiem oryginalnych potraw. Jego korzystny wpływ na zdrowie jest większy niż mogłoby się wydawać.

W kwasie chlebowym zasmakowali już nasi przodkowie około tysiąc lat temu. Dziś również doceniamy jego wyjątkowy smak - być może jeszcze bardziej niż oni, bo wiemy jak wpływa na zdrowie. Kwas chlebowy posiada całkiem spore wartości odżywcze, nawadnia organizm oraz ułatwia trawienie i korzystnie wpływa na metabolizm.

Dlaczego warto pić kwas chlebowy?

Już w X wieku Słowianie byli smakoszami kwasu chlebowego. W szesnastym wieku mieszkańcy dzisiejszej Ukrainy i Rosji uczynili z niego napój narodowy. Ze względu na prostotę i niskie koszty przygotowania kwas chlebowy był początkowo spożywany głównie przez chłopów. Z biegiem lat szlachta i duchowieństwo także docenili jego właściwości. Kwas chlebowy charakteryzuje się słodko-waśnym smakiem i goryczką. Jego cechą charakterystyczną jest bursztynowy odcień. Napój o zapachu chleba i drożdży może być według staropolskich przepisów wzbogacany śliwkami, miodem i żurawiną. Do zalet kwasu chlebowego należą także właściwości probiotyczne.

poniedziałek, 25 lipca 2016

Nalewka młodości, piękności i długowieczności.

Pan Profesor Micha Tombak często mawia, że pożywienie powinno być dla człowieka lekarstwem. 

Ten kto stosuje te zalecenia, nie narzeka na zdrowie. Każdy pokarm, który chcemy zjeść powinien mieć w sobie jakąś wartość leczniczą, a więc jeśli tych wartości w nim nie ma, to takiego pokarmu należy unikać. Kierując się tą myślą, chciałbym polecić wam nalewkę młodości profesora Tombaka.

Jest bardzo prosta w przygotowaniu, a jednocześnie posiada bezcenne właściwości lecznicze i odmładzające, a na dodatek jest wyjątkowo smaczna.

Podstawowym składnikiem nalewki jest: czosnek, posiadający, (co dowiedziono naukowo) ponad sto właściwości leczniczych.

Przypominam najważniejsze z nich: oczyszcza i regeneruje układ krwionośny, jest naturalnym antybiotykiem, działa przeciw wirusowo, przeciw bakteryjnie oraz zwalcza grzyby. Odbudowuje mikroflorę jelita grubego, zabija patogenną florę układu pokarmowego i oddechowego, wzmacnia układ odpornościowy. Reguluje jakość cholesterolu (proporcję LDL/HDL), dezynfekuje drogi moczowe, niszcząc bakterie oporne na antybiotyki. Obniża ciśnienie krwi, spowalnia procesy starzenia.
Ekstrakty z czosnku skutecznie działają przeciwko salmonelli i helikobakter pylori. Czosnek ma działanie przeciwalergiczne, jest pomocny również w zatruciach metalami ciężkimi. Zawiera flawonoidy, flawony, witaminy z grupy B, sole mineralne, selen, fosfor, żelazo, wapń, magnez, german i wiele innych.

Głodówki lecznicze. Co się dzieje z organizmem w pierwszych 3 dniach głodzenia.

Jeśli już podjęliśmy decyzję i mamy zielone światło od lekarza, możemy przystąpić do głodówki. 

Trzeba się do niej przygotować. I warto zrozumieć co się będzie działo z organizmem w pierwszych trzech dniach głodówki.


Co się dzieje z organizmem podczas krótkotrwałego  głodzenia. Pierwsze 3 dni.

1.Dochodzi do nasilenia procesów katabolicznych: lipolizy (rozpadu tkanki tłuszczowej), proteolizy (rozpadu białek) glukoneogenezy (syntezy glukozy ) i ketogenezy (syntezy ciał ketonowych.

2.Głównym materiałem energetycznym jest  tłuszcz zgromadzony w tkance tłuszczowej- pokrywa 85% zapotrzebowania energetycznego. Tkanka tłuszczowa intensywnie uwalnia kwasy tłuszczowe i glicerol.

3. aż 1/3 kwasów tłuszczowych uwolnionych przez tkankę tłuszczową  wychwytuje wątroba i przekształca je do ciał ketonowych (CK). Z wątroby CK są „wyrzucane” do krwioobiegu

4.Redukcja stężenia insuliny w krążeniu (spowodowana brakiem przyjmowania posiłków) uniemożliwia pobór glukozy przez mięśnie i tkankę tłuszczową.Glukoza jest w ten sposób oszczędzana dla potrzeb mózgu i komórek krwi.  Ten sam niedobór insuliny w krążeniu prowadzi do rozpadu trójglicerydów (tłuszczu) w tkance tłuszczowej. Proces rozpadu tkanki tłuszczowej jest potęgowany przez katecholaminy, glukagon i hormon wzrostu, które stymulują rozpad (lipolizę) tkanki tłuszczowej (działając jak antagoniści insuliny).

5.Glukoza, której niedobór jest coraz bardziej potęgowany jest intensywnie produkowana ( w procesie glukonoegenzy) z  mleczanu (uwalnianego przez komórki krwi), aminokwasów (pochodzących z mięśni) i glicerolu.

środa, 9 marca 2016

Uzdrawiająca zupa czosnkowa zamiast antybiotyku

Uzdrawiająca zupa czosnkowa według starych wschodnich przepisów sięgających czasów sprzed I wojny światowej.

W zależności od dostępności składników była nieco modyfikowana, jednak głównym komponentem był pieczony czosnek, wywar rosołowy i przyprawy. Leczono nią wszelkie infekcje, choroby wirusowe i bakteryjne, a nawet ciężkie zapalenia płuc w czasach kiedy nie było antybiotyków.
Wielu zesłanym Polakom żyjącym w ekstremalnie trudnych warunkach na Syberii zupa uratowała życie.
SKŁADNIKI:
2 litry domowego rosołu
40-50 ząbków pieczonego czosnku
2 łyżki masła
2 łyżki oleju nierafinowanego np rzepakowy lub innego tłuszczu
2 duże czerwone cebule
1 łyżka posiekanej macierzanki piaskowej
Świeże lub suszone zioła i przyprawy – natka pietruszki, tymianek, liście laurowe, ziele angielskie, pieprz
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej.

Bardzo powoli, przez kilka godzin na wolnym ogniu gotować rosół z włoszczyzną na kurze, kościach wołowych, kozinie, baraninie lub dziczyźnie.
W międzyczasie obrać czosnek. Ułożyć w naczyniu żaroodpornym polać olejem i zapiekać pod przykryciem ok. 90 minut w piekarniku o temperaturze 180 stopni. W ten sposób pieczony czosnek zachowuje większość właściwości, lecz jest znacznie delikatniejszy dla systemu trawiennego i wątroby.


W rondelku poddusić posiekaną cebulę na maśle i oliwie. Do przecedzonego bulionu dodać upieczony czosnek, uduszoną cebulę, macierzankę, zioła, przyprawy, gotować kilka minut. Można zblendować  i lekko posolić do smaku.
Podawać miseczkę zupy z ugotowaną kaszą jaglaną 2 nawet 3 razy dziennie aż do ustąpienia objawów.

Na wschodzie, kiedy nie była dostępna kasza, podawano zupę również z pokrojonym w kostkę suchym chlebem, zabieloną kwaśną śmietaną.

Zupa czosnkowa jest bardzo silna energetycznie.  Ma właściwości, rozgrzewające, wzmacniające, antybakteryjne i antywirusowe. Jednocześnie zwalczając infekcje, poprawia krążenie krwi, podnosi odporność. Działa skuteczniej niż antybiotyk.  Mimo dużej ilości czosnku ma delikatny i przyjemny smak.

Zródło:
http://sekrety-zdrowia.org/uzdrawiajaca-zupa-czosnkowa-zamiast-antybiotyku

sobota, 30 stycznia 2016

Skazani na suplementację

Rozmowa z prof. Aleksandrem Ożarowskim.

Aleksander Ożarowski (ur. 16 stycznia 1916 w Płoskirowie, zm. 21 czerwca 2011 w Warszawie) – polski farmaceuta, nestor polskiego ziołolecznictwa, naukowiec i popularyzator nauki, wykładowca polskich uczelni medycznych, pracownik naukowy Instytutu Przemysłu Farmaceutycznego w Warszawie.
- W wielu domach pigułki witaminowo-mineralne stały się nieodłącznym składnikiem każdego posiłku. Zażywają je nie tylko dzieci i osoby starsze, ale ludzie w sile wieku. Czy to potrzebne?

- Bezwzględnie. Dziś jesteśmy skazani na suplementację. Do prawidłowego funkcjonowania organizm potrzebuje codziennie nie tylko białka, węglowodanów, tłuszczów, ale również witamin i biopierwiastków. Rolę ich dostawcy spełniają właśnie owe pigułki, o które pani pyta.

- Dlaczego musimy dostarczać organizmowi te składniki w pigułkach, a nie w pożywieniu? Przecież owoce, warzywa i zboża zawierają witaminy i sole mineralne.

- Obawiam się, że gdybyśmy chcieli uzyskać niezbędne dawki witamin i biopierwiastków ze spożywanych owoców, warzyw i zbóż, musielibyśmy zjadać je w takich ilościach, że nasz przewód pokarmowy by temu nie podołał. 0 zaspokojeniu potrzeb na witaminy i biopierwiastki w sposób naturalny można by myśleć tylko wtedy, gdybyśmy mogli zjadać owoce natychmiast po ich zerwaniu, warzywa po wykopaniu z ziemi. Te kupione na targu czy w sklepie przeszły rozmaite operacje: były sortowane, przechowywane, transportowane, znów przechowywane w sklepie, często wystawione na działanie słońca. Po przyniesieniu do domu też je przechowujemy przeważnie w lodowce, obieramy, kroimy, gotujemy, a każda taka operacja niszczy pewną część witamin. I tak np. świeży zielony groszek po ugotowaniu traci 56 proc. witaminy C, jeśli był uprzednio mrożony 83 proc., a jeśli był w puszce 94 proc. Warzywa i owoce sterylizowane w słojach lub puszkach tracą 39 proc. witaminy A i 69 proc. witaminy B1.