Ten kto poznał tajniki witaminy C dobrze wie, jakich
potrafi dokonać cudów, a pomocna jest przy naprawdę wielu dolegliwościach, od
tych banalnych aż do tych poważniejszych. Witamina C czyli kwas L-askorbinowy
(forma występująca w naturze, w warzywach i owocach) jest słabym kwasem. Sporo
osób martwi się, że używając jej na dłuższą metę lub w większych ilościach niż
1 czy 2 gramy dziennie (szczególnie sproszkowaną, krystaliczną witaminą C,
którą ja sama stosuję i polecam) można np. zniszczyć sobie żołądek, szkliwo
zębów lub nabawić się kamieni nerkowych. Żadna
z tych rzeczy nie ma miejsca.
Witamina C nie jest ani toksyczna ani immunogeniczna (nie
jest traktowana przez ustrój jako „wróg” którego należy zwalczyć), nie jest
zatem ani szkodliwa ani nie uczula (wręcz przeciwnie, ma potężne działanie
antyhistaminowe!), nie podrażnia też żołądka jak robi to np. aspiryna (czyli
kwas acetylosalicylowy). Kwas L-askorbinowy jest mimo wszystko jak sama nazwa
wskazuje kwasem i stąd rodzi to u ludzi pewne obawy.
Informacje zawarte tutaj pochodząc z witryny www.orthomolecular.org, jest to witryna
medyków stosujących na co dzień u swoich pacjentów terapie oparte na medycynie
ortomolekularnej (tzn. witaminami, suplementacją czy dietą, zamiast stosowanych
w konwencjonalnej medycynie syntetycznych farmaceutyków). Można zatem
witrynę uznać za zaufaną i profesjonalną.
Kwas L-askorbinowy?
Kwas L-askorbinowy jest słabym kwasem (pH=4,2), jedynie
niewiele mocniejszym od octu. Witamina ta rozpuszczona w wodzie jest kwaskowa w
smaku, ale mniej niż kwas cytrynowy, który zawarty jest w cytrynach czy
limonkach.
Czy zatem przyjmowanie sporych ilości słabego kwasu jakim
jest witamina C nie spowoduje problemów w organizmie?
Odpowiedź brzmi: czasami, w niektórych sytuacjach. Ale za
pomocą prostych środków ostrożności można ich uniknąć.
Zacznijmy od jamy ustnej, tam gdzie kwas L-askorbinowy
najpierw trafia. Kwas w jamie ustnej jak wiadomo potrafi zaszkodzić powierzchni
szkliwa zębów. Napoje gazowane (np. typu Cola) zawierają kwas fosforowy,
używany nota bene przez dentystów aby wytrawić ubytek przed założeniem
wypełnień. Wszystko zatem zależy od stężenia i od czasu działania kwasu na
szkliwo.
Krótkotrwały kontakt witaminy C z powierzchnią szkliwa
podobnie jak napicie się kilku łyków napoju gazowanego nie spowoduje
natychmiastowych szkód. Po wypiciu roztworu witaminy wystarczy przepłukać
starannie usta wodą aby przywrócić prawidłowy odczyn w jamie ustnej (ślina ma
działanie alkalizujące, kiedy jemy lub pijemy coś kwaskowatego zwiększa się jej
wydzielanie: jest to wbudowany nam przez mądrą Matkę Naturę mechanizm obronny).
Picie przez słomkę też jest niezłym wyjściem. Tabletki powlekane lub kapsułki z
witaminą C również mogą chronić jamę ustną przed kwasowością ale mają dwie
wady: są drogie (porównując do czystego kwasu L-askorbinowego) jak również mają
w składzie rozmaite wypełniacze, które obniżać mogą skuteczność substancji
aktywnej która nas interesuje, czyli witaminy C. Podobnie z witaminą C w
postaci gum do żucia: są interesującą alternatywą dla naszych milusińskich,
jednak często zawierają cukier.
Jak kwas L-askorbinowy działa na żołądek?
Czasem niektórzy ludzie posiadający wrażliwy żołądek mogą
odczuwać dyskomfort biorąc duże dawki kwasu L-askorbinowego (np. w celu
pozbycia się ostrej infekcji wirusowej zalecana dawka to 1.000-3.000 mg lub
więcej co 20 minut), uczucie spowodowane skumulowaniem się kwasowej witaminy w
żołądku może przypominać zgagę lub podobne odczucie. Z drugiej strony bardzo
wiele osób nie notuje żadnych tego typu problemów nawet przy dawkach rzędu
20.000 mg w ciągu godziny.
Kwas naturalnie obecny w żołądku (kwas solny, HCl) jest
kilkadziesiąt razy silniejszy niż kwas L-askorbinowy. Gdy przyjmuje się
jednorazowo dużą dawkę witaminy organizm wchłania ją do krwiobiegu stosunkowo
szybko, lecz zanim to nastąpi może pojawić się uczucie ciężkości w żołądku.
Rozwiązaniem dla osób o wyjątkowo wrażliwym żołądku przyjmujących bardzo duże
jednorazowo dawki witaminy C będzie przyjmować buforowaną formę kwasu
L-askorbinowego o której za chwilę, lub przyjmować witaminę razem z
posiłkiem, piciem (np. dodając ją do soku) lub przekąską. Gdy podaż witaminy C
zacznie przekraczać możliwości absorpcyjne (czyli nastąpi nasycenie), zacznie
ona wiązać wodę w jelitach wywołując efekt przeczyszczający. Jest to sygnał, że
organizm jest nasycony witaminą C, wtedy jej podaż należy zmniejszyć (o
20-50%).
Czy witamina C zaburza równowagę kwasowo-zasadową
organizmu?
Nie, nawet spore ilości witaminy C mogą być przyjmowane bez
obaw, ponieważ organizm dysponuje mechanizmem buforującym: aktywnie i w sposób
ciągły kontroluje pH krwi (fizjologiczny przedział pH krwi żylnej to 7,32-7,42
zaś krwi tętniczej 7,35-7,45). Nerki regulują kwasowość w organizmie
selektywnie w dłuższym okresie czasu (godziny, dni) wydalając albo nadmiar
kwasów albo nadmiar pierwiastków zasadotwórczych wraz z moczem. W krótszym
okresie czasu (minuty, godziny) autonomiczny system nerwowy wzmaga
częstotliwość oddychania usuwając więcej dwutlenku węgla z krwi, redukując w
ten sposób jej kwasowość. Warto nawiasem mówiąc korzystać z tego mechanizmu
odkwaszania organizmu przy każdej nadarzającej się okazji, a służy do tego
świetnie umiarkowana aktywność fizyczna (spacery, pływanie, rower, taniec,
trampolina itd.). Ruszajcie się i odkwaszajcie się – serio, to działa!
Niektóre pokarmy jak wiadomo mogą wywołać zakwaszenie.
Przykładowo gdy spożywa się więcej białka niż jest to potrzebne, białko to
zostaje zmetabolizowane do kwasu, który następnie jest wydalany przez nerki (w
postaci kwasu moczowego). W tym wypadku alkalizujące minerały takie jak wapń
i/albo magnez są wydalane razem z kwasem, co zubaża nasze zasoby tych minerałów
w organizmie. Jednakowoż ponieważ witamina C jest słabym kwasem, nasze ciało
może tolerować znaczące jej ilości zanim doszłoby do zakwaszenia ustroju.
Pomimo iż witamina C była swego czasu wiązana z
powstawaniem kamieni nerkowych nie ma na to żadnych dowodów (w nagłośnionym
swego czasu niezbyt poprawnie przeprowadzonym w Szwecji badaniu o charakterze
obserwacyjnym, które stało się podstawą do nagłaśniania twierdzeń o
szkodliwości witaminy C na nerki, na 23.355 badanych osób stwierdzono kamienie
po 10 latach u 31 osób, czyli u 0,15% badanych, grupa ponadto nie miała
szczegółowych wytycznych w zakresie diety, więcej szczegółów w artykule http://orthomolecular.org/resources/omns/v09n05.shtml
W rzeczywistości diuretyczne działanie witaminy C oraz
jej kwaśny odczyn pomagają zredukować kamienie nerkowe, ponadto witamina C
pomaga usuwać szczawiany z organizmu i zapobiega łączeniu się ich z wapniem.
Formy witaminy C.
Dostępne w handlu są rozmaite formy witaminy C,
najbardziej popularna z nich (choć nie najtańsza) to tabletki lub kapsułki
(niektóre o tzw. przedłużonym działaniu), mniej popularna ale zdecydowanie
bardziej ekonomiczna to forma sproszkowana, czysta witamina C w postaci krystalicznego
proszku. Witamina w proszku jest szybciej absorbowana przez ciało ponieważ szybko
się rozpuszcza i asymiluje (tabletki muszą rozpuścić się dopiero w naszym
żołądku).
Twórca medycyny ortomolekularnej i laureat dwóch nagród
Nobla, wybitny naukowiec Linus Pauling preferował spożywanie czystej witaminy C
w formie proszku, również z uwagi na substancje dodatkowe używane przez
producentów przy tabletkowaniu witaminy.
Witamina C buforowana.
Dla osób o wrażliwym żołądku (zespół jelita drażliwego,
wrzody itd.) bardziej odpowiednia może okazać się buforowana witamina C
(posiadająca mniej kwasowy odczyn), w postaci związków z innymi pierwiastkami (L-askorbiniany
wapnia, sodu, magnezu, cynku, chromu itd.).
Od zawsze odrobina sody kuchennej (tzw. „sodka”) była
domowym remedium na zgagę. Witaminę C można zbuforować domowym sposobem przy
pomocy sody kuchennej (wodorowęglan sodu, NaHCO3, polecam w celach innych niż
gospodarcze korzystać z sody CZDA, czyli czysta do analizy). Na każdą miarkę
witaminy należy dać połowę miarki sody. Odczekać aż zakończy się reakcja
chemiczna (uwolni się dwutlenek węgla), płyn będzie musował jakiś czas.
Powstanie związek witaminy C czyli L-askorbinian sodu. Soda kuchenna znakomicie
neutralizuje kwasowy odczyn kwasu L-askorbinowego. Należy jednak przyznać, że
wraz z jej spożyciem spożywamy także sód, co może być mało korzystne na dłuższą
metę. Dlatego buforowanie sodą aczkolwiek jest najprostszym i najszybszym
sposobem, to jednak nie jest pozbawiony wad.
L-askorbinian wapnia jest kolejną zbuforowaną formą
(dostępny w tabletkach), łatwo rozpuszczalną w wodzie, o nieco metalicznym
posmaku. Można go również wykonać w domu: na każdą miarkę witaminy C należy
wziąć 1/3 miarki węglanu wapnia (CaCO3, kreda, naturalny minerał). Reakcja
musowania zajdzie podobna jak z sodą – uwolni się CO2. Jeśli nie macie pod ręką
węglanu wapnia można ostatecznie użyć zmielonych na pył dobrze oczyszczonych
skorupek jaj (w ponad 90% składających się z węglanu wapnia), jednak płyn
należy poddać filtracji jak też i reakcja chemiczna nie zajdzie wzorcowo
(skorupki mają też inne związki oprócz węglanu wapnia). Węglan wapnia można
zakupić w sklepach internetowych lub na Allegro, jest powszechnie stosowany
przez pasjonatów winiarstwa do odkwaszania wina domowej roboty.
Na każde 1000 mg L-askorbinianu wapnia przypada 110 mg
wapnia, zatem i tu należy zachować ostrożność ponieważ zbyt duże spożycie
wapnia nie zrównoważone spożyciem magnezu może na dłuższą metę tworzyć zwapnienia
w organizmie. Przyjmuje się, że dziennie potrzebujemy średnio 800-1200 mg
wapnia i 400-600 magnezu, jednak współczesna tradycyjna dieta jest obfita w
wapń, a uboga w magnez. Więcej osób cierpi z powodu niedoborów magnezu niż
wapnia, szczególnie tych narażonych na stresy, jedzących mało warzyw, biorących
leki, kawoszy itd. W tym wypadku można sięgnąć po askorbinian magnezu w
tabletkach, jednak jest to rozwiązanie dosyć kosztowne gdy mamy zapotrzebowanie
na większe ilości witaminy C.
Choć askorbiniany są nieco bardziej łaskawe dla
wrażliwych żołądków, to jednak ich skuteczność i szybkość działania nie jest
taka sama jak czystego kwasu L-askorbinowego, nie sprawdzają się też jako
prewencja przed zaziębieniami w takim stopniu jak czyni to oryginał (stąd
przeświadczenie wielu osób, że witamina C nie jest żadnym skutecznym środkiem
podnoszącym odporność i chroniącym przed przeziębieniem; otóż owszem, jest jak
najbardziej skuteczna, ale nie w formie buforowanej tylko oryginalnej). Ponadto
przeziębienie nam niestety nie przejdzie po przyjęciu kilkuset miligramów
witaminy C ani nawet kilku gramów, tak jak gorączka nie przejdzie nam po polizaniu
tabletki aspiryny (tak mniej więcej porównywalne są te ilości). A tak właśnie
były robione „badania naukowe” mające na celu uzasadnić będącą bardzo na rękę
producentom farmaceutyków („leczących” nie tyle przeziębienie ile objawy
przeziębienia) tezę, że „witamina C jednak nie działa na przeziębienie” czego
efektem są takie np. propagandowe obrazki:
Dodajmy, że wielu producentów jeśli chodzi o witaminę C czy też
preparaty ją zawierające stworzyło swoje formuły i marki i głoszą, że jedynie
ich produkty są skuteczne, uzasadniając to rozmaitym marketingowym bełkotem.
Prawda jest taka, że oryginał jest tylko jeden. Królowa jest tylko jedna! I
jest nią czysta witamina C czyli kwas L-askorbinowy, popularnie zwany
„lewoskrętną witaminą C”.
Liposomalna witamina C.
Dostępna na rynku od niedawna liposomalna (liposferyczna)
forma witaminy C (Liposomal/Lipospheric Encapsulated Vitamin C) to bardzo
obiecująca postać tej witaminy. Szał na liposomy
zaczął się jakiś czas temu najpierw w kosmetyce: substancje aktywne obudowane
lipidową otoczką chroniącą ją niczym błona komórkowa, głębiej wnikały w
naskórek. W przypadku witaminy C molekuły witaminy są otoczone lipidową
otoczką, dzięki czemu dostaje ona „kopa”, a w dodatku nie ma szans aby
podrażniła żołądek.
Liposomy są to bardzo małe, kuliste struktury, zbudowane z dwuwarstwy lipidowej. Są pęcherzykami wypełnionymi wodą( lub wodnym roztworem).Otoczonych podwójną warstwą lipidową. Otoczka liposomów jest zbudowana analogicznie do błon biologicznych. Możemy ich używać jako mikroskopijne kapsułki czy ‘nanozbiorniczki’ na lekarstwa.
Liposomalna witamina C nie tylko nie ma wpływu na żołądek
(nawet najwrażliwszy), ale też ma znacznie zwiększoną biodostępność. Oznacza
to, że nawet spore jej ilości, podobne do tych, które normalnie musiałyby już
być podawane dożylnie (w przeciwnym razie podane doustnie spowodowałyby
wypróżnienie), mogą być w formie liposomalnej podane drogą doustną. Przyjmuje
się, że w formie liposomalnej witamina C jest 5-10 razy bardziej
przyswajalna niż czysty kwas L-askorbinowy. Oznacza to, że 5 g witaminy
„zakapsułkowanej” w liposomach będzie miało efekt 25-50 g witaminy „zwykłej”
podanej czy to doustnie czy to dożylnie.
Palmitynian askorbylu.
Nazwa brzmi tak egzotycznie, że przeciętny człowiek
widząc ją na opakowaniu jakiegoś produktu spożywczego pomyśli, iż jest to jakiś
obrzydliwy i na pewno szkodliwy konserwant. Tymczasem to poczciwa witamina C!
Połączenie kwasów tłuszczowych z kwasem askorbinowym tworzy palmitynian
askorbylu, wykorzystywany jako antyutleniacz w przemyśle spożywczym oraz
kosmetycznym. Rozpuszcza się zarówno w wodzie jak i w tłuszczu.
Wiele osób może uznawać wyższość takich preparatów nad
kwasem L-askorbinowym w proszku postrzeganym jako „sztuczny” (w rzeczywistości
nie jest wcale taki bardzo sztuczny, ponieważ przy jego produkcji zaprzęga się
mikroorganizmy), jednak sam Linus Pauling jak również inni zajmujący się
witaminą C naukowcy (w tym jej odkrywca, Albert Szent Gyorgyi) twierdzą, że
witamina pochodzenia naturalnego nie jest w niczym lepsza od czystego
krystalicznego kwasu L-askorbinowego jaki można zakupić w sklepie chemicznym.
Obaj panowie zakończyli swój żywot w wieku 93 lat. Nie rzucali jak widać słów
na wiatr Przy czym Linus
Pauling po siedemdziesiątce miał zdiagnozowanego raka prostaty, z którym żył
jeszcze lat ponad 20. Każdemu pacjentowi z rakiem daj Boże takie zdrowie!
Handlarze suplementami podnoszą również kwestie obecności
w ich preparatach bioflawonoidów podnoszących przyswajalność witaminy C. W
rzeczywistości w większości tych preparatów ilość bioflawonoidów jest zbyt mała
by robić różnicę. Gdy chce się kupić witaminę C w dobrej cenie zawartość
bioflawonoidów nie ma znaczenia, o ile jednocześnie spożywa się ich całą masę
jedząc żywe, świeże owoce i warzywa czy pijąc wyciskane soki. Dlatego zamiast
przepłacać za „naturalne” suplementy wzbogacane bioflawonoidami warto zakupić
witaminę w najbardziej ekonomicznej formie proszku i pobierać bioflawonoidy z
pożywienia.
Jak dawkować witaminę C?
Przyzwyczailiśmy się, że leki należy przyjmować wyliczone
co do mikrograma i jakiekolwiek odchylenia od zaleceń lekarza spowodują w
ustroju szkody i/lub efekty uboczne. Jednak witamina C nie jest lekiem.
Powtórzę to wielkimi literami, bo to warto zapamiętać: WITAMINA C NIE JEST
LEKIEM. Jest substancją witalną, której niedobór skutkuje zaburzeniami aż do
poważnego zachorowania włącznie.
Porównywalną witalną substancją jest np. woda – musisz ją
pić codziennie w ilościach pokrywających zapotrzebowanie organizmu aby zachować
witalność, bez wody po jakimś czasie czeka Cię śmierć. Jej zbyt mała ilość w
stosunku do zapotrzebowania organizmu na daną chwilę spowoduje odwodnienie,
którego symptomy można odwrócić jedynie dostarczając to, czego zabrakło w
ustroju czyli wody. Podobnie z witaminą C: uzupełniając jej poziom do takiego
jaki nasz ustrój w danym momencie potrzebuje (np. w czasie infekcji potrzebuje
jej sporo więcej niż normalnie, podobnie jak w czasie upału potrzebujesz sporo
więcej wody niż normalnie) – okazuje się nagle, że symptomy rozmaitych
dolegliwości znikają, jesteśmy zdrowi. Wiele dolegliwości spowodowanych jest
prostu za małą ilością witaminy C w ustroju w stosunku do zapotrzebowania na
daną chwilę.
Nikt nie mówi Ci przecież ile co do mikrograma masz pić
wody, po prostu musisz pić jej tyle aby zaspokoić indywidualne potrzeby TWOJEGO
organizmu na daną chwilę, prawda? Tak samo z witaminą C: musisz jej dostarczać
do swojego ustroju tyle ile on na daną chwilę potrzebuje. Nie potrzebuje jej
też identycznej ilości każdego dnia. Podobnie jak wody, jednego dnia wypijesz
mniej, a w upał dużo więcej.
Z tym że różnica pomiędzy wodą a witaminą C jest taka, że
witamina C jeśli idzie o indywidualne zapotrzebowanie dobowe ma niezwykle
szerokie widełki: od kilku do kilkuset g dziennie. Woda nie ma takich szerokich
widełek.
Jej odkrywca, Albert Szent-Gyorgi (za to okrycie otrzymał
Nobla w latach 30-tych ubiegłego wieku) nazwał ją „molekułą dającą życie” i
proponował dla tej substancji inną nazwę – witamina P (jak protekcyjna). Mówił:
„Opuszczając dżunglę zatraciliśmy zdolność wytwarzania witaminy C. Współczesna
nauka i technologia pozwalają na życie w pełnym zdrowiu również poza dżunglą,
oferując witaminę C po 1,5 centa za gram. Aby w pełni korzystać z jej
dobrodziejstw powinna ona być substancją domowego użytku i być sprzedawana jak
cukier czy mąka w supermarketach, a nie w pigułkach przez aptekarzy”.
To co sugerował nam odkrywca witaminy C to jest to, że w
każdym domu oprócz (czy zamiast) wypełnionej cukrem cukierniczki powinna stać
obok niej druga – z witaminą C po którą sięgalibyśmy łyżeczką (co jest
prawidłowe), zamiast brać jej znikome ilości w marnej tabletce (co nie jest
prawidłowe, bo mało komu może zapewnić pełnię zdrowia i długowieczność).
Gdyby w każdym domu kilogramowe opakowanie witaminy C
stało w kuchennej szafce – społeczeństwa byłyby dużo zdrowsze i nie byłoby
potrzeby aby na jednej ulicy otwierały się trzy apteki jak to ma miejsce
dzisiaj.
Jeśli więc ktoś mówi Ci, że witamina C jest szkodliwa w
ilościach powyżej tylu to a tylu gramów dziennie, że powinieneś przyjmować jej tylko
tyle to a tyle i ani grama więcej bo sobie zaszkodzisz, albo że nie powinieneś
jej przyjmować powyżej jakiejś tam „normy” to wiedz, że brakuje mu wiedzy na
temat czym jest witamina C, jak działa w naszym ustroju i dlaczego jest nam
potrzebna, ani jak wyznaczać indywidualne zapotrzebowanie na witaminę C metodą
miareczkowania (przyjmowania co 15 minut określonej ilości witaminy aż do
wystąpienia objawów nasycenia organizmu), dokonując w ten sposób kalibracji
witaminy C, czyli ilości jaką potrzebuje Twój system w tym danym momencie.
Witamina C jest bowiem substancją pełniącą tak rozmaite przydatne role, że
wymyka się wszelkim z góry ustalonym „normom”. Tu nie obowiązują żadne sztywne
normy, dotyczy to również dzieci: niezbyt zdrowe dzieci mają większe
zapotrzebowanie na witaminę C niż ich perfekcyjnie zdrowi rodzice.
W/g Dra R. Cathcarta, który spędził całe swoje życie
badając witaminę C i aktywnie lecząc nią swoich pacjentów, zdrowy człowiek może
jej potrzebować 4-10 g na dobę (4.000-10.000 mg), a człowiek chory nawet
kilkadziesiąt razy tyle. Aby dowiedzieć się ile potrzebujesz musisz przeprowadzić
kalibrację witaminy C, co oznacza miareczkowanie w celu ustalenia dawki jaka
będzie optymalna dla Ciebie w danym momencie. Musisz dowiedzieć się jaka ilość
witaminy C spowoduje nasycenie się Twojego organizmu. Dopiero dysponując tymi
danymi możesz w skutecznych, a więc prawidłowych, dostosowanych do aktualnych
potrzeb Twojego organizmu ilościach przyjmować witaminę C czy to w celach
leczniczych przy jakiejś dolegliwości, czy też jako codzienny suplement czy w
końcu jako czynnik wiążący toksyczne metale ciężkie aby je bezpiecznie usunąć z
ustroju, co znacząco wpływa zarówno na fizyczną witalność jak i jasność umysłu.
Oprócz poprawy jakości życia również je wydłuża.
Dawka ma znaczenie
Ile człowiek powinien
przyjmować witaminy C zależy od wielu czynników i zawsze optymalna dawka to
taka jaką aktualnie organizm potrzebuje. W celu jej oszacowania można
zrobić test jelitowy na tolerancję witaminy C. Na czym polega takie test?
Przyjmuje się co jakiś czas witaminę C i obserwuje kiedy pojawią się problemy
ze strony układu pokarmowego - najczęściej biegunka jak po lewatywie. Im osoba
mniej stabilna tym więcej witaminy C będzie w stanie tolerować. W chorobie czy
dużym stresie ta dawka może być dla danej osoby nawet kilkukrotnie wyższa niż
standardowo. Test przeważnie zaczyna się od spożycia 3g czystego kwasu
askorbinowego, następnie gdy nie nastąpi ostra biegunka po 15 min przyjmuje się
kolejne 3g. Jeśli biegunka dalej się nie pojawia należy wziąć kolejną dawkę.
Gdy w końcu biegunka wystąpi to kalkulujemy, że nasza dzienna niezbędna dawka
witaminy C to 3/4 dawki, która spowodowała wystąpienie biegunki. Taki test
należy przeprowadzić gdy poziom stresu jest niski, choroba nie jest obecna, nie
jesteśmy przemęczeni itd. To wyznaczy nam podstawową dawkę. W przypadku choroby
lub chronicznego stresu lub gdy poczujemy, że dana ilość witaminy C wywołuje
nieprzyjemne objawy, należy go powtórzyć, aby oszacować nową dawkę.Zwróćmy
uwagę na szeroki przedział zapotrzebowania dla ludzi zdrowych: 4-10 gramów
dziennie. Czyli jeden zdrowy będzie potrzebował nawet 2,5 raza tyle co inny
zdrowy. Witamina C jest jedyną, która tak naprawdę nie trzyma się żadnych norm
(typu zalecane spożycie dzienne 60 mg dla każdego jak leci, co jest ilością
śmieszną, zapobiegać może co najwyżej wystąpieniu klinicznej postaci szkorbutu)
i ma jak wspomniałem bardzo szerokie widełki, które ponadto mogą zmieniać się w
zależności od różnych uwarunkowań.
Odnośnie miejsca w którym można zakupić kwas
L-askorbinowy w kilogramowym opakowaniu: w aptece niestety nie ma co szukać,
tam znajdziesz tylko tabletki czyli gotowe wyroby, ale możecie kupić ją w
każdym sklepie sprzedającym odczynniki chemiczne (poszukajcie w Google) lub na
Allegro.
Zwracać uwagę należy na 3 rzeczy przy zakupie:
1.) czy nazwa brzmi „Kwas L-askorbinowy” (zwracać uwagę
na formę L),
2) czy ma oznaczenie CZDA (czysty do analizy), ten
spożywczy nie jest bowiem tak czysty jak CZDA (ma ok. 1 % zanieczyszczeń, choć
jest trochę tańszy),
3) w jakim kraju został wyprodukowany (w polsce jest firma Stanlab)
Przydatne linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz